FRAZA NR 95-96 / 2017 – PODKARPACIE LITERACKIE I OKOLICE
- Krystio PASTUCHOW, Ostatnie wiersze, przeł. Marta Hożewska
- Karol MALISZEWSKI, „Chciałbym dla siebie ocalić archetyp poety”. O poezji Andrzeja Stasiuka
- Bernadetta DARSKA, Śmierć jako część życia, czyli umieranie jako (nie)pamiętanie. Notatki na marginesie wybranych utworów Andrzeja Stasiuka
- Joanna BIREK, Ekran świata. Wino truskawkowe (2007) Dariusza Jabłońskiego jako przykład adaptacji filmowej prozy Andrzeja Stasiuka
Krystio Pastuchow
Ostatnie wiersze
Po długiej chorobie 3 lutego 2017 roku zmarł Krystio Pastuchow, bułgarski poeta, pisarz i dziennikarz, wielokrotnie publikowany we „Frazie”. W latach 2006–2011 z żoną, Aną Stojkową, mieszkał w Warszawie. Do ich pobytu w Polsce, którą zwiedzali, poznali i polubili, nawiązuje wiele jego wierszy. Na przekór trudnemu życiu, Pastuchow nie przestał być wrażliwy na urodę życia: kolory, dźwięki, wielość form, w jakich się przejawia i na jego ulotność. Starał się w poezji utrwalić i zatrzymać to, dla czego warto żyć. Nam, czytelnikom, w swoich wierszach pozostawił czułość dla świata, zachwyt nad chwilą, dobroć i wiarę w miłość.
Marta Hożewska
***
W zimie
sobie odejdę
nie zostawię
śladów
na śniegu
Takie
piękno
grzech
podeptać
Nawet
koty
latają
wysoko
***
Wiosną
w ogrodzie
rozrzuciłem
trochę
nasion
bluesa
i rock and roll’a
by mieć
werwę
wieczorem
Stoję teraz
nachylony
i czekam niechby wykiełkowały
przynajmniej
w tym przeklętym
upale
***
Ciemność
chyba nie chce
światła
Każdy
przyzwyczaił się
do swojego bytu
***
Płamenowi Asenowi
Kiedy jestem za granicą
ogromnie tęsknię za dróżką
która rozpoczyna się nagle
przy moim płocie
i prowadzi mnie
do studzienki
pieszczonej przez miętę
i ludzkie usta
Ale kiedy wracam tutaj
ogarnia mnie smutek
silniejszy od nostalgii
bo płotu nie ma
ścieżka ukryta w cierniach
i nic już
nie jest
tym
czym powinno być
***
Grażynie
Mój Boże
jak
piękna
byłaś Warszawo
przed ostatnią wojną
I dziś chcę się żenić z Tobą
nawet
dla
jednej
poobijanej cegły
gdy znajdę się na Starym Mieście
***
Przygnębiony
tą
warszawską zimą
wemknąłem się
do ciepła
mokotowskiego
bazaru
Miałem sposobność
pogadać
z armeńskim sprzedawcą
a potem
dalej
swoim traktem
Dookoła mżawka
i pewnie
dlatego
wpadłem
na nieznajomego człowieka
Być może
na Stanisława Wyspiańskiego
A może
na samego siebie
***
Fiat lux
Niech stanie się światłość
zakrzyknął
Rembrandt
przyglądając się
marnej
przyrodzie
dokoła
i skromnej ziemi
niższej
od wody
w której
milcząco
i nieśmiało
kiełkują Mali Holendrzy
I stało się światło
tak w mętny
jak i w jasny dzień
zerka
tysiące tulipanów
ciekawskich
by dojrzeć
Małych Holendrów
i Rembrandta
pijących piwo
z jasnych kufli
***
Ogiemu Radewowi
Teraz
kiedy
już jesteś tam
czy
zrozumiesz
gdzie
lewa ręka
Wenus z Milo
a jabłko niezgody
czy w jej dłoni
***
Nikiforowi Ruskowowi
Nastąpiłeś na moje serce
kiedy odszedłeś
nie pytając
czy można
Po prawdzie
serce
to mięsień
ale
też miłość
I boli
***
„…W żyłach 12% bułgarskich mężczyzn płynie rosyjska krew…”
Rosyjski portal internetowy
Od wieków
trackie wino
wrze
w moim ciele
zmieszane
z podstępną
bizantyjską
dyplomacją
i pianą spływającą z wędzidła
wyszczerbionego przez zęby
kumańskiego
dziadkowego konia
Skąd ta rosyjska krew
dwanaście procent
w bułgarskim mężczyźnie
którego żyły
pełne są jadu
żmii
zamiast krwi
I który każdego dnia czeka
by pocałować
Aloszę
Krystio Pastuchow
Przełożyła Marta Hożewska