Wrocław ocalałych po niemiecku

Dni Literatury nad Nysą/Literaturtage an der Neisse już po raz piąty (od 2014 roku w cyklu co dwa lata i po przerwie wymuszonej pandemią) miały miejsce od 19 do 23 kwietnia tego roku w Görlitz/Zgorzelcu i odbywały się pod hasłem „In the Middle and Nowhere”, koncentrując uwagę na rozpoznaniu rozlicznych aspektów dychotomii centrum – peryferie. Jej też poddany został skład zaproszonych autorek i autorów. Stronę polską reprezentowali: Karolina Kuszyk, Ziemowit Szczerek (choć ostatecznie nie dotarł) i Mieczysława Wazacz, niemiecką m.in.: Christiane Hoffmann, twórczyni wielokrotnie nagradzanej książki Alles, was wir nicht erinnern (2022) i Andrea F. Behr, a także ze względu na aktualną sytuację w Ukrainie: Yuriy Gurzhy i Ira Peter.

Wrocław ocalałych, książka Mieczysławy Wazacz, którą Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne „Fraza” miało zaszczyt wydać w 2018 roku, została waśnie przetłumaczona na niemiecki przez Hansa Gregora Njemza i opublikowana pod tytułem Breslau. Die Stadt der Geretteten przez Muzeum Śląskie w Görlitz. Stąd powód, aby zaprezentować ją właśnie na tym festiwalu.

Jest to opowieść o dorastaniu polsko-żydowskiej dziewczynki w ledwie co polskim Wrocławiu w pierwszych powojennych latach, jednocześnie odwzorowanie rzeczywistości ocalonego z Zagłady, przesiedlonego z kresów dziecka. Poruszająca, niekiedy brutalna, a równocześnie pełna humoru i poetyckiego uroku opowieść jest także niezwykłą, podbudowaną autobiograficznie narracją o losach najwcześniejszej po zakończeniu wojny, fali osadników na Ziemiach Odzyskanych. Istotnym wątkiem są też specyficzne relacje narratorki z matką, opisywane także z perspektywy dorosłego już życiu. Książka niezwykła, wielowątkowa, przejmująca, a przez to promieniująca szlachetnym ludzkim ciepłem.

Istotnym elementem książki jest też nieuświadomiony konflikt z matką. Zofia Kaut (przed wojną Salka Wilner, z domu Kaul) na straszne doświadczenia pod niemiecką okupacją reaguje odwróceniem się od judaizmu i nieprawdopodobną wolą przetrwania i ocalenia swoich dwóch córek. Dzięki odwadze i roztropności udaje się jej tego dokonać. Po wojnie i przesunięciu granic Polski Zofia osiedla się z córkami Helą i Sławką na Dolnym Śląsku i kontynuuje sprawdzoną w czasie wojny strategię przetrwania. Pod zmienionym nazwiskiem wybiera życie poza społecznością żydowską i robi wszystko, by nie zwracać na siebie uwagi polskiego środowiska.

Na festiwalu autorkę i książkę przedstawiła Agnieszka Bormann. Przypomniała, że Mieczysława Wazacz urodziła się w 1942 roku w Mytnicy koło Lwowa. Po wojnie jej matka – podobnie jak tysiące ocalałych z Holokaustu i przybyszów ze Wschodu – osiedliła się z córkami na Dolnym Śląsku, najpierw na krótko w Legnicy, potem we Wrocławiu, gdzie autorka spędziła dzieciństwo i wczesną młodość. Po studiach w Akademii Filmowej w Łodzi pracowała w Telewizji Polskiej w Warszawie. Pod wpływem antysemickich zamieszek w 1968 roku w Polsce opuściła kraj w 1971 roku i osiadła w Londynie, gdzie mieszka do dziś.

Licznie zebrana w pięknie odnowionej i ocalałej z wojennej zawieruchy synagodze w Görlitz publiczność z polskiej i niemieckiej części miasta z największą uwagą słuchała Mieczysławy Wazacz opowiadającej, jak ona sama, jej mama i starsza siostra wiodły swoje życie w zniszczonym Wrocławiu, jak trafiły do miasta nad Odrą, opuściwszy wcześniej swoje miejsca przetrwania w okolicach Lwowa. Wspominała, jak obchodziła się ze swoim żydowskim pochodzeniem, jak nieświadomie i świadomie starała się je ukrywać, a przede wszystkim o tym, jak ludzie, ocaleńcy i przesiedleńcy wraz z tymi nielicznymi Niemcami, jacy jeszcze we Wrocławiu zostali, próbowali organizować i improwizować swoje nowe życie w całkowicie, przynajmniej na początku, obcych zupełnie i nieswoich okolicznościach.

Spotkanie, które piszący te słowa miał zaszczyt i przyjemność moderować, przyjmowane z największą uwagą i skupieniem, wywołało liczne dopowiedzenia publiczności, często na temat indywidualnych doświadczeń oraz wiele pytań, głównie o poczucie tożsamości i przynależności narodowej, o doświadczenia osoby ocalonej z Zagłady, o wspomnienia z pierwszych miesięcy i lat pobytu we Wrocławiu. Za wspólną konstatację uznać można stwierdzenie o Dolnym Śląsku jako miejscu, gdzie osiąść mogli wypędzeni z polskich kresów, a gdzie dzisiaj znowu docierają uciekający przed wojną Ukraińcy. Takie zastanawiające koincydencje dało się aż nazbyt wyraźnie dostrzec, co z kolei pozwoliło na szerszą diagnozę o znaczeniu i nieocenionej wartości pamięci i wspomnień, które zawsze pozwalają nam lepiej rozumieć teraźniejszość. Ponadto o potrzebie stałych wysiłków poznawczych, aby w jakimś miejscu geograficznym, w którym znaleźliśmy się niekoniecznie z własnego wyboru, poczuć się we własnej ojczyźnie.

W „Sächsische Zeitung” Sebastian Beutler przedstawiając zbliżający się festiwal, przy zapowiedzi niemieckiej premiery Wrocławia ocalałych, przywołał Olgę Tokarczuk, która wcześniej w podobnych okolicznościach, „była najpierw w Görlitz, a potem otrzymała literacką nagrodę Nobla”. To nie prognostyk, ale jednak miłe skojarzenie.

Dopełnieniem spotkania Mieczysławy Wazacz z czytelnikami w Görlitz było jeszcze jedno, które miało miejsce 25 kwietnia we wrocławskim Domu dla Kultury OP ENHEIM przy Placu Solnym, gdzie ponownie mogła przedstawić swoją książkę, odpowiedzieć na liczne pytania i podzielić się refleksjami na wiele tematów. Odbiór i reakcje były bardzo zbliżone do tych w Görlitz, jak i nieomal identyczne ustalenia.

Jan Wolski