Sebastian Orszulak

 

Inga Iwasiów, Późne życie

Wydawnictwo Drzazgi, Okoniny 2023

 

Mała nadbałtycka apokalipsa

Historia tworzy się na naszych oczach, a jej scenariusze, przypominające fabułę powieści katastroficznych, niekiedy stają się rzeczywistością, co wytrąca nas ze złudnego poczucia bezpieczeństwa, z rutyny życia codziennego. Świeże jeszcze wspomnienia lockdownu, przedłużająca się wojna w Ukrainie, dramatyczna sytuacja w Izraelu i Palestynie otwierają oczy na zagrożenia i budzą strach. Pomysł na Późne życie Ingi Iwasiów wyrósł z doświadczeń, które dotknęły w ostatnich latach nie tylko Polaków, ale całą ludzkość.

Powieść przedstawia perypetie grupki mieszkańców małej nadbałtyckiej miejscowości, których życie zamiera pod wpływem nieokreślonej katastrofy. Z nieba nie spada meteor ani bomba nuklearna, nie następuje epidemia zombie lub inwazja kosmitów. Stary porządek odchodzi powoli i niepostrzeżenie. Kolejne sektory gospodarki przestają funkcjonować, ustaje wymiana informacji oraz ruch turystyczny. Dostajemy wskazówki, co mogło się wydarzyć, jednak istota tej katastrofy pozostaje tajemnicą. Czy obserwujemy niedobitki ginącego świata, doświadczające kolejnych zastanawiających zjawisk?

We wrześniu woda zaczęła wyrzucać martwe meduzy, pojawia się wzmianka o skażeniu, przez które spada wartość działek na sprzedaż, nie działają media społecznościowe. Coraz trudniej zachować pozory normalności, choć dookoła panuje spokój niepasujący do wyobrażeń o apokalipsie. Urządzenia w luksusowym H’otelisku nadal pracują, apteki wydają lekarstwa, choć ich zapasy się kończą. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że wszyscy tkwią w odrętwieniu. Snują się po okolicy, załatwiają swoje sprawy, spacerują po plaży, odwracają uwagę od tego, co dzieje się dookoła nich, grając w gry, zażywając psychotropy i alkohol – tylko dzięki nim zachowują resztkę zdrowych zmysłów. Podobnie jak ludzie podczas pandemii COVID-19 popadają w depresję i melancholię. Niewiele planują i rzadko podejmują jakiekolwiek decyzje. Poddanie się obezwładniającej pustce pokazuje, że apokalipsa nastąpiła w ludzkich duszach, a teraz przenosi się na otoczenie.

Zastanawiając się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, pomyślimy o pandemii, która zaburzyła rytm życia wielu z nas. Bohaterowie Późnego życia są przekonani, że ich życie się skończyło i niczego znaczącego już nie doświadczą. Dlatego zwracają się w stronę tego, co już było. Jednak także ich przeszłość się zaciera, nie pamiętają już dzieciństwa i młodości. Wobec rozpadającej się przeszłości, pustej teraźniejszości oraz wątpliwej przyszłości, pozostaje jedynie obserwacja najbliższego otoczenia, której towarzyszy świadomość schyłku i rozpadu świata.

Wydarzenia poznajemy z perspektywy kolejnych bohaterek i bohaterów, ich opowieści przeskakują z wątku do wątku, podążają ścieżkami przeszłości. Buduje to szczególny klimat i wprowadza atmosferę tajemnicy, gdy, śledząc myśli bohaterów, zataczamy kręgi i nie dochodzimy do konkluzji. To wyjątkowe doświadczenie. Niektórych czytelników powieści mogą jednak zmęczyć wielostronicowe opisy wewnętrznych przeżyć postaci, wszechobecna melancholia i monotonia egzystowania w zastygłym świecie. Bohaterki i bohaterowie utknęli w ponurej i niepokojąco opustoszałej po sezonie nadbałtyckiej miejscowości. Nie ma tu dynamicznej akcji, brak prologu, perypetii, kulminacji i spektakularnego finału. Zamiast tego autorka poświęca wiele miejsca na kreację postaci, zapadających w pamięć, bardzo się od siebie różniących (płcią, wiekiem, wykształceniem, uprawianym zawodem, narodowością, doświadczeniem), zawsze jednak bardzo samotnych i opuszczonych przez tajemnczo znikających bliskich.

Dostrzegam w powieści wątki znane z literatury postapokaliptycznej, gdyż to wydarzenia dziejące się gdzieś poza miejscem akcji są przyczyną obserwowanej przez nas sytuacji i mają one katastroficzny wymiar. Najczęściej utwory należące do literatury postapokaliptycznej (post-apo) przedstawiają na różne sposoby świat po globalnej katastrofie, losy garstki ocaleńców, którym udało się przetrwać upadek cywilizacji oraz rozpocząć życie w rzeczywistości rządzącej się innymi od znanych prawami. Samej katastrofie nie poświęca się wiele uwagi, niektórzy autorzy i autorki opisują ją w prologach utworów albo wcale o niej nie wspominają, skupiając się na teraźniejszości „przeżywców”[1].

Właśnie taką postać w świadomości konsumentów kultury przybrała postapokalipsa, pojawiająca się w licznych książkach, filmach, grach komputerowych, muzyce i innych mediach. Paweł Gąska, znawca tej problematyki, zauważył, że konwencja post-apo daje możliwość „ujarzmienia” lęku i osłabienia jego oddziaływania. Ludzki umysł ma bowiem tendencję do wyolbrzymiania zagrożenia i wyobrażania sobie najgorszych scenariuszy. Jest to spadek po naszych przodkach, którym takie mechanizmy obronne dawały szansę przetrwania. Natomiast utwory postapokaliptyczne pozwalają ludziom na oswojenie się z widokiem zniszczonego świata i łagodzą ewentualny szok związany z możliwością zaistnienia scenariusza podobnego do tego, który prezentują.

Czy zatem najnowszą powieść Ingi Iwasiów można uznać za postapokalipsę? Jeżeli tak, to jest ona dość nietypowa, balansująca na i tak rozmytych granicach międzygatunkowych. Znając okoliczności, w jakich autorka napisała powieść (pandemia, napaść Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku), oraz wnikając w zawarte w powieści strzępki informacji o katastrofie (wojnie, konsekwencjach skażenia środowiska eksplozją bomby atomowej itp.), możemy dojść do wniosku, że wydarzyło się coś znaczącego. Skutki tajemniczej katastrofy powoli się nawarstwiają, widzimy, jakie spustoszenie poczyniła w umysłach, odbierając ludziom motywację do aktywnych działań żi radość. Postapokalipsą jest tutaj życie pozbawione smaku i kolorów, samotność, izolacja i melancholia. Oddaje to przede wszystkim charakter przeżyć z okresu pandemii. Apokalipsa ma miejsce we wnętrzach bohaterów. Opisanie tego procesu przez pisarkę pozwala uchwycić kształt katastrofy i go złagodzić.

Podczas lektury nasuwa się na myśl jeszcze inny wymiar egzystencji po katastrofie – jest nią tytułowe „późne życie” niemal każdego człowieka. Dla wielu nieuchronny upływ czasu, proces starzenia się, pożegnanie z młodością, odejście kochanka/kochanki lub przyjaciela/przyjaciółki, śmierć bliskich oznacza katastrofę. I tak dzieje się w powieści Iwasiów, w której stan bohaterów i ich otoczenia pogarsza się coraz bardzie. Dostrzegają kolejne symptomy nadchodzącej nieubłaganie starości, a gdy ta przychodzi, żyją w jej „postapokaliptycznej” perspektywie. Jeżeli w ten sposób spojrzymy na Późne życie, możemy interpretować utwór jako nietypową postapokalipsę.

Nie ma tu bowiem walki o przetrwanie, bezwzględnych bandytów i złowrogich potworów, wojen o surowce, drastycznych podziałów społecznych. Wędrówki przez pustkowia i zrujnowane miasta zastępują spacery bohaterów po pustej plaży, wyludnionym kurorcie, pozbawionym gości nowoczesnym hotelu. Znakami zwyczajnej apokalipsy są braki leków potrzebnych ciężko chorym, pustoszejące zapasy towarów w sklepach, zamknięte instytucje, uczelnie i zakłady pracy, brak pensji czy emerytury na koncie, nieczynne bankomaty, niezabrane śmieci. Bohaterki i bohaterowie przemieszczają się w czasie i przestrzeni w swoich wspomnieniach, tworząc grupkę ocaleńców, którzy starają się po prostu żyć i przystosować się do nowych warunków. Podobnie jak w literaturze postapokaliptycznej, za co bardzo ją cenię, w najnowszej powieści Ingi Iwasiów mamy do czynienia z poligonem doświadczalnym ludzkiej psychiki, który pokazuje zarówno kruchość i słabość człowieka, jak i jego siłę oraz zdolności adaptacyjne.

[1] J. Franczak, Postapokaliptyka. Rekonesans badawczy, „Teksty Drugie” 2020, nr 1, s. 94.

SEBASTIAN ORSZULAK
Ur. w Krośnie w 1997. Dawny zawodnik sportowego tańca towarzyskiego, obecnie trener personalny, redaktor, student II roku studiów magisterskich filologii polskiej UR, dla której zrezygnował z prawa. Interesuje się fantastyką, fantastyką naukową, postapokaliptyka oraz political fiction.