Najnowszy numer:

Poczekalnia to specjalna część internetowego wydania FRAZY. Nie znajdziesz jej w egzemplarzu papierowym. Zamieszczamy tu przesłane do redakcji utwory, które nie znalazły się w numerze, ale z wielu względów wydają nam się ciekawe lub wartościowe. Warto więc pokazać je szerszemu gronu Czytelników, a Autorom życzyć by z Poczekalni trafili niedługo na łamy naszego pisma


Ewa Wielgosz – Ur. 1984 roku w Przemyślu, polonistka, studentka studiów doktoranckich na Uniwersytecie Rzeszowskim, zajmuje się twórczością Józefa Wittlina; wiersze „piszą jej się” od kilku lat .

Kształt serca

Wycinam serce ze skórki pomarańczy
nożykiem do owoców
angażując nie tylko dłonie
nachylona głowa
napięte plecy
skupione usta
uważne oczy

ciało poddane sercu

Dociskam kawałek skórki pomarańczy
do stołu palcem lewej dłoni
prawa nadaje kształt
delikatnie powoli precyzyjnie
okrężna droga nie na skróty
z ostrym zakrętem
i długim powrotem

droga do serca

Ludzka dłoń

Wskazujący nie grozi, ale cicho przygarnia
Serdeczny nie więzi, ale darzy zaufaniem i miłością
Środkowy nie obraża, ale przynosi pokój
Najmniejszy nie jest bezużyteczny, ale szanuje tajemnicę
Ostatni nie skazuje, ale daje nadzieję

Nawet jedna, jeśli jest otwarta, nie jest bezradna.

Moje miejsce

W moim domu będzie jasno
Będę mogła chodzić boso, bo na podłodze
nie będzie ani kawałka szkła
i świeże przejrzyste powietrze
nie wykluczy przyjemnego ciepła
Zza otwartych na oścież okien
dobiegać będzie ptasia muzyka,
a wiatr będzie poruszał firankami z koronki
Drewniane drzwi będą tylko przymknięte,
wystarczy więc chwycić za klamkę,
żeby znaleźć się wewnątrz
Zapach świeżych ziół i chleba
wypełni to miejsce dobre zawsze
dla książek, roślin, zwierząt i ludzi,
moje wnętrze, w którym da się słyszeć
myśl, marzenie i cisza

Z duszy

Jak tam było cicho
głęboką nocą szumiał wiatr
wół i osioł pogryzały siano
łagodnie trzepotały anielskie skrzydła
oddychali ludzie

I pachniało tak
czystym powietrzem nocy
sianem i zwierzętami
Niemowlęciem
wysiłkiem ludzkim

A działo się to nocą
świecił księżyc i niejedna gwiazda
spoglądały z oddaniem zwierzęce oczy
aureole aniołów roztaczały blask
ludzka dusza pełna była światła

tęsknię do Ciebie, Betlejem

 


Ewelina Cenarska – Od urodzenia mieszka w Rzeszowie. W latach 2004-2005 współpracowała z „Gazetą Bardzo Kulturalną Maska”, gdzie prowadziła dział recenzji książek. W latach 2009-2011 współpracowałam z miesięcznikiem irlandzkim „Głos Kerry”. Debiutowała w almanachu literackim Dziś będę poetą. Almanach literacki młodych, pod red. J. Pasterskiego (Rzeszów 2007). Jest absolwentką filologii polskiej UR (2011) (praca magisterska pt. „Szkic monograficzny o dramacie Karola Wojtyły Brat naszego Boga”. Interesuję się literaturą religijną, franciszkanizmem i muzyką. Lubi spacery, chodzenie po górach i poznawanie nowych ludzi.

Epitafium

Mojej Mamie

Człowiek jest kruchy jak liść
który czasami zbyt wcześnie
spada z drzewa życia
w dłonie Najwyższego

Wędrówka 2

Podróż do granic światła
odbywa się długo
najtrudniej znaleźć najprostsze
czasem stojąc przed drzwiami
nie widzi się wejścia
należy wtedy odetchnąć
światło zawsze nas znajduje
choćbyśmy schowali się w cieniu
wystarczy wyciągnąć rękę
pod dotknięciem miłości
ustępują wszystkie zamki
Wtedy widzi się inaczej

Podróż do granic światła
odbywa się w Tobie
im głębiej tym więcej odkrywasz
choć to niepojęte
zupełnie jak miłość

***

Słowo ma na imię Miłość
bo tylko przez nią wyraża się w pełni
staje się żywe
nabiera kształtów i barw
staje się od początku
po nieskończoność
wszechwładne w pokorze
wszechogarniające w słabości
ciche w mowie

Przed drzwiami serca
– cisza –
słyszysz?
Po nitkach tęczy
drga cisza
Słowo bezgłośnie tuli się do każdego

Paradoks

Pytał święty Franciszek
czemu płaczesz aniele
mówić by za wiele

Człowiek
zdany na Łaskę Boga
Bóg
zdany na łaskę człowieka

Milczenie

***

Kolana z odciskami
wytarty różaniec
zapisane strony
spracowane ręce
pogodne spojrzenie
i serce coraz głębsze
Komentarz do Ewangelii
kreślony życiem

 


Tomasz Smogór – urodzony w 1979 roku w Kłodzku. Ukończył etnologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Interesuje się muzyką, literaturą oraz etnologią religii.
Pisze wiersze. Publikował w czasopismach: ,,Cegła’’, ,,sZAfa”, ,,Kozirynek’’.

jest takie niebo gdzie Bóg
przemyka przez jasności
w postaci małej dziewczynki
na niebieskim rowerku
śmiejąc się że wierzę
że tam jesteś

na promenadzie w dobie komunizmu
dziecko przerażone słońcem
które okazało się
dużo większe niż na jego rysunkach
i nie jest czarne
widzi jak robotnik
przykrywa się zieloną ławką
i pomarańcze w jego śnie
kiedy drzewa nad rzeką
opuszczone jak włosy
nie płaczą

Zdarzenie

Na końcu ulicy jest cmentarz.
Tam wszystko się zdarzyło,
gdy porodziliśmy się jak z grobów,
nie mając nikogo tym obwinić.
Krążąc tak pogrążeni w niedzieli,
od drzwi kościoła, zamkniętych przed zmorą,
do świeżo rozwartej furtki, gdzie
chwast bawi się z kamiennym aniołem.
(Widocznie zdążył już wysmucić swój smutek).

Życie ścisnęło nam żołądki,
że zapragnęliśmy choćby okruchów ze stołu.
Ale gołębie je wydziobały
i odleciały w białe przestworza,
zabierając z sobą ten cmentarz i to zdarzenie.

Nie znajdziesz już na mapie tego miejsca,
jakby architekt sprawnym ruchem
nie ulitował się nad tym
niedzielnym stworzeniem.

 


Maria Adamczyk – ur. 1981 w Krakowie. Socjolożka. Lubi piękne kobiety.
I inteligentnych mężczyzn. W wolnym czasie słucha kobiecych wokalistek.

Odmowa

ona nie chce z tobą rozmawiać
tu jest lista tematów zastępczych
możemy pokłócić się o gejów
i o feministki
posprzeczać się o dwa inne światobiegi
powie ci że nie lubi twoich nadętych znajomych z dziwnymi fryzurami
i sztuka nowoczesna jej nie bawi
tylko zastanawia

może zacząć cię przeklinać
ale ostatnio czuje się z tym
nie autentycznie
po prostu słabo

możesz zapytać jej co u niej
bądź spokojny
ma zapisane odpowiedzi
jak spędza dzień

nigdy nie dowiesz się

że ostatnio… wkłada poduszkę pod sweter
chodzi tak po domu
jest wtedy bardzoszczęśliwąkobietą

…bo to takie nieefektowne.

Gdybanie

a gdybym ci powiedziała że jestem narcystyczna
nieszczególnie lotna znam tylko jeden język obcy
miałam tróje z zpt i z wfu
że lubię m jak miłość i
krzyżówki i testy
psy koty nie konie
że lubię wydłubywać brud spod paznokci u stóp
I odpryskuje mi pedikur

a gdybym ci powiedziała
że mam wąsik ala frida kahlo?
celluit na łydkach
i mętlik w głowie?

a gdybym ci powiedziała ze nie wierzę w boga altruizm i solidarność kobiet
odganiam ze wzgardą żebraków
i lubię zakupy?

a gdybym ci powiedziała że się pocę w nocy
i czasem widzę rzeczy których nie ma ?
i bardzo się boję?

a gdybym ci powiedziała
o tych krótkich nacięciach na udzie?
i że prawie nie umiem tańczyć
i że ostatni raz kochałam raz
i trochę wyszłam z wprawy

Więc nic nie mówię.
I tylko ładnie się uśmiecham.

Poetka Patrzy na Polskę nocą

zazdroszczę kobietom w kozaczkach
solaryjnym laskom
królewnom zapiekanek i strażniczkom kolczyków
zazdroszczę im tipsow
i braku ironii
zazdroszczę im miłości wyssanej z seriali
wiary
udawanych i prawdziwych orgazmów

zazdroszczę im braku wahania
którą wersję siebie wybrać
homo czy hetero
grunge czy glam
pierwsza czy trzecia fala

chciałabym słuchać radia
i przebojów lata
na półkach mieć niewiele książek
kolekcję porcelanowych słoników
będąc taką jak one
nie musiałabym się wstydzić
tego że nie umiem być sama
i że nie znam języków
obcych

Zdjęcie żałobne

jestem kobietą pod ścianą
w czarnej chuście
jestem kobietą niewidomą
rozłożone w bezradnym geście ręce
wyciągnięte do ciebie ręce
z tym mnie zostawiasz
z niczym

nie nauczyłam się widzieć rzeczy takie jakimi są naprawdę
rosłam w nieprzepisowym tempie
taka sobie babcia
względnie szczęśliwe dzieciństwo
strach przed firankami
terapeuta powiedział niedawno: strach przed światem zewnętrznym

wcale nie jestem ślepa
na ustnych miałam piątki
tylko ta chusta żałobna prawdziwa
ale pożyczona.

narysowałabym to sobie
gdybym umiała rysować
taka mała inscenizacja
taka zabawa ze śmiercią
ze śmiercią mi do twarzy, prawda to czy fałsz?

 


Aleksandra Byrska (16 lat)

***

wkoło panuje pustka pory obiadowej
słychać brzęk sztućców i talerzy
biją dzwony

przez słoneczną ulicę wiatr niesie żałobną pieśń
rozlega się radosny śmiech dziecka

Dzisiaj?

potrafię dłonią zasłonić słońce
uprościć życie do kropli roztopionego śniegu

patrzę na śmiech twoich oczu
nadchodzi zima dla łanów śniegu
czas żniw upłynniających świat

wśród potoków ciepła
gdy wierzby krzyczą każdą najmniejszą gałązką

zaczynamy powoli
uwalniać w sobie wiosnę

 


Bernard Lis – (21 lat), student trzeciego roku Politechniki Rzeszowskiej na wydziale Zarządzania i Marketingu, pasjonuje się ratownictwem, żeglarstwem i literaturą.

Bandera marzeń

Musimy żeglować, nie musimy żyć…

Walczyliśmy pod żaglami
z zimnem, deszczem, wiatrem, strachem…
Czasem byliśmy świadkami
narodzin furii żywiołu,
to ona chciała nas zmiażdżyć…
Jednak nim się rozpętała,
gasła o zachodzie Słońca…
Tak jakby wspaniałomyślnie
mówiła: zniszczę was kiedyś…
Potem w domu leczyliśmy,
przetarte linami ręce.
Serce umiera z tęsknoty…
Umysł wciąż myśli o falach…
Kiedyś wrócimy pod żagle,
by znów przechytrzać żywioły,
by znów wywiesić na maszcie
banderę marzeń żeglarzy…

Łańcut, 06. 02. 2006

Wyrwane serce

Zakochał się
strach na wróble,
w małej dziewczynce
z pobliskiej wsi…
Płakał,
gdy deszcz…
Wołał, gdy wiatr…
Śpiewał,
gdy ptaki ćwierkały…
Kiedyś dziewczynka
przyniosła parasol,
by nie zmókł,
podczas wiosennych burz…
Potem dorosła,
parasol zwiał wiatr…
Ptaki uwiły
gniazdo tam,
skąd serce
słomiane zabrała
dziewczynka…

Łańcut, 05. 02. 2006

Świat podpalił

Dziadziowi…

Wiatr, niczym smutna
melodia skrzypiec,
snuje się po pustym cmentarzu…
Śnieg czule otulił mogiłę,
jakby ktoś, tam na górze
chciał przeprosić,
że się pomylił…
Wspominam wspólne
wyjazdy na ryby,
łyżki wystrugane nożykiem,
uśmiech, którym
świat podpalił…
Pewnego dnia odszedł,
po cichu,
by nie przestraszyć nikogo…
Zwiędnięta biała róża
w pustym garażu…
Wędka roztrzaskana
na ścianie…

Łańcut, 23. 01. 2006