FRAZA NR 77 / 2012 – SZTUKA

Marlena Makiel-Hędrzak

Granice obecności
Znalazłem słowa, które nie myślałem, że wypowiem,
W ulicach, które nie myślałem, że odwiedzę…
T. S. Eliot, Little Gidding

Słowa Eliota oddają sytuację rysownika, który decydując się na przygodę z owym medium jest przez nie, ale także i przez siebie samego, zadziwiany nieoczekiwaną przemianą form, które podlegają nieustannemu wzbogacaniu i wciąż ewoluują, jak też konstrukcjami intelektualnymi, na jakie napotyka przy pracy nad rysunkiem i jakie stają się powoli jego rzeczywistością.

Rysownik notujący obrazy świata widzialnego poprzez gest otwarcia oczu otwiera niejako nową stronę natury, odsłania rzeczy w ich aktualności. Jest jak podróżnik, który chociaż dysponuje pewnym bagażem wiedzy i mapami, określającymi topografię podróży, to jednak zawsze udaje się w nieznane i zawsze jest zaskakiwany tym, co spotyka. Struktura drogi układa się bowiem jakoś inaczej, transparentność warstw obrazowych sprawia, że widzenie oka jest zwielokrotnione, a myśl dokonuje reestetyzacji oczekiwanego i wyobrażonego. To linia jest tym dynamicznym wektorem obecności, a równocześnie nośnikiem zawiązujących się kontekstów, ustanawia granice po to, aby za chwilę je przekraczać. Jakie więc są owe granice rysunku i czy można podejmować próbę ich wyznaczania…

Wydaje się, iż rzeczą ryzykowną jest chęć wytyczania i opisywania owych granic w sensie ogólnym, natomiast bezsprzecznie istnieją one w indywidualnym doświadczeniu tworzącego. To on jest wyposażony w swoisty gen świadomości artystycznej, dzięki któremu czuje, iż to, co tworzy, mieści się jeszcze w granicach danej dyscypliny i równocześnie wie, jak dalece może te granice poszerzać. Teoretyczny projekt okazuje się bowiem ostatecznie zawsze nieprzystawalny do natury bytu. Granica rysunku bardziej przebiega w sferze odczuć i myślenia, aniżeli w sferze definiowalnych materii artystycznych. To twórca, poprzez swą predestynację umieszcza dane dzieło w obszarze przynależnym rysunkowi a nie innej dziedzinie. Już Cenino Cennini, autor ostatniego technologicznego traktatu artystycznego średniowiecza, pośród licznych wskazówek i porad, jakie zawarł w Libro dell’Arte, zamieszcza znamienną uwagę dotyczącą pośrednio interesującej nas płaszczyzny. Pisze o budzącym się w twórcy „odczuciu rysunku”, które jest efektem quasi-mistycznego uzmysłowienia natury. W dzisiejszym świecie sztuki, w zgiełku mediów, jakimi dysponuje artysta, owo odczucie rysunku jest wartością oczyszczającą, powrotem do źródeł wrażliwości, odczuwania, zawierającego w sobie czystość pierwszego spojrzenia.

Wydaje się, iż do rysunku przystają w pewien sposób słowa, które Georg Simmel napisał o drzwiach. Pisze on, iż przez „drzwi życie wylewa się z ograniczeń wyizolowanego, osobnego bytu w bezgraniczność wszystkich możliwych kierunków”. Podobnie jest z rysunkiem, otwiera on możliwości, otwiera „bezgraniczność wszystkich możliwych kierunków” i jednocześnie przesuwa granice we wszystkich obszarach, w jakich występuje.

Rysunek jest szczególną transkrypcją tego, co Paul Evdokimov nazywa „myślą bezpośrednią”, to czyni go tak nadczułym i pozwala uwalniać potencjał ekspresji, ostatecznie zaś elementy, jakimi dysponuje, nadają mu wyznacznik niematerialny. Tak na marginesie, można zastanowić się na chwilę, o czym myślał Dürer rysując oderwane skrzydło kraski, stając bezpośrednio wobec matrycy Logosu. Być może jego intencją było to, aby przesunąć granicę widzenia, wypełnić lukę między impresją a wiedzą, dając się porwać obrazowi, którego nie oczekiwał… Obrazowi, który mimo iż przedstawiony niemal werystycznie jest tajemnicą, zagadką, jakiej człowiek nigdy nie rozwiąże i bez której jednocześnie nie potrafi żyć.

Pochylając się nad zagadnieniem granic rysunku nieodzownym jest namysł nad jego początkiem, źródłem. Tak jak nie można myśleć bez słów, tak nie sposób rysować bez linii. Linia to język rysunku, tworzy również litery, stanowiąc poniekąd genezę myślenia. Jest swoistym pierwiastkiem pojęć. Także więc tu przebiega granica rysunku, w strefie łączącej się ze słowem. Osip Mandelsztam pisze w jednym z wierszy:

I na wieczności szybach już zakrzepło
to moje tchnienie i to moje ciepło.
Rysunek na nich teraz się wyłania,
Jeszcze niedawno nie do rozpoznania.
Niech mętna chwila w ślad za chwilą płynie –
Rysunek bliski sercu już nie zginie.

Granica pomiędzy językiem rysunku a językiem stricte pojęciowym jest nieuchwytna. Następuje wzajemne przenikanie między strukturą Logosu, który jest tajemnicą życia, a strukturą formy, która jest odpowiedzią na ową tajemnicę. Nie jest to rzeczywistość antytetyczna – wszystko odbywa się w kategoriach relacji, dialogu, niejako implicite. Każdy twórca, uczestniczy w tym dialogu odnajdywania i poszukiwania. Ta wspomniana już wcześniej podróż w nieznane jest ciągle fascynująca, jej horyzont nieustannie się przesuwa ocalając wyobraźnię.

Marlena Makiel-Hędrzak