Andrzej Busza po raz trzeci w Rzeszowie (J. PASTERSKI)

Janusz Pasterski
Andrzej Busza po raz trzeci w Rzeszowie (oraz bliższych i dalszych okolicach)

Busza na spotkaniu w Kuncewiczówce, fot. J. Pasterska

W dniach od 29 września do 7 października 2010 roku przebywał w Rzeszowie wraz z żoną Andrzej Busza, poeta, tłumacz i badacz literatury angielskiej, wybitny conradysta, emerytowany profesor University of British Columbia w Vancouver (Kanada). Była to już trzecia jego wizyta w stolicy Podkarpacia, którą odwiedzał poprzednio w roku 2004 i 2008. Tym razem poeta był gościem Uniwersytetu Rzeszowskiego i redakcji kwartalnika „Fraza”. W związku z tym przygotował i wygłosił dla studentów anglistyki wykład Oryginalność prozy Josepha Conrada na tle twórczości jemu współczesnych, zaś 5 października wziął również udział w przygotowanym przez Instytut Filologii Polskiej UR oraz Zakład Literatury Polskiej XX Wieku sympozjum popularno-naukowym Literatura polska w Kanadzie, na którym wystąpił z referatem O sytuacji poety polskiego w Kanadzie. Kanwą jego refleksji była własna biografia i niełatwy los pisarza oddalonego nie tylko od polszczyzny i czytelników, ale i od brytyjskiego zaplecza kulturowego.

Kiedy wyjeżdżałem z Londynu – mówił Busza– stworzyłem sobie mit, iż jadę jak młody Grek, wykształcony w ateńskiej akademii, na posadę do którejś z rzymskich prowincji, powiedzmy do Brytanii. Jako anglista wiozłem na peryferie imperium kulturowego wiedzę nabytą w centrum. Natomiast moja sytuacja jako poety piszącego po polsku przypominała bardziej położenie Owidiusza nad Morzem Czarnym.

Opisując stan językowego rozdwojenia, w jakim znajduje się przez całe życie niezależnie od miejsc pobytu, wyjaśniał całą złożoność swej sytuacji komunikacyjnej:

Zakres przestrzeni codziennego życia, którego kanwą jest język angielski, uświadamiam sobie nieomal natychmiast po przyjeździe do Polski, a mniej dramatycznie, choć może bardziej irytująco, kiedy zasiadam do napisania oficjalnego listu po polsku. I wiem, że zawsze będę pisać polszczyzną z lekkim śladem obcej mowy. Dlatego dwadzieścia lat temu wybrałem język angielski jako główny środek wypowiedzi literackiej, chociaż – i to pragnę podkreślić – w jakimś głębszym sensie moim wirtualnym odbiorcą pozostaje w dużym stopniu czytelnik polski. Kiedyś określiłem siebie mianem poety polskiego, który posługuje się językiem angielskim. Ostatecznie, w przeszłości byli przecież poeci polscy, którzy pisali po łacinie. Może i dziś na jarmarku polskiej poezji jest miejsce dla takiego polsko-angielsko-kanadyjskiego dziwoląga (o kolejności przymiotników decyduje rytm frazy).

W sympozjum, które swoją nazwą nawiązywało do konferencji naukowej zorganizowanej w 2008 roku w Cieszynie przez Uniwersytet Śląski w Katowicach, lecz tym razem skierowane było przede wszystkim do studentów polonistyki, wzięli ponadto udział: dr hab. prof. UR Zenon Ożóg (Literatura polska w Kanadzie. Szkic do syntezy), dr Jan Wolski (Poeci „polskiego” Toronto), dr Magdalena Rabizo-Birek (Ocalony przez bociany. O życiu i twórczości Bogdana Czaykowskiego), dr Janusz Pasterski (Kłopot z istnieniem, czyli o życiu i twórczości Andrzeja Buszy), dr Agata Paliwoda (Danuta Irena Bieńkowska – komunikat), dr hab. prof. UR Jolanta Pasterska (Z kanadyjskiego Mississauga do Rzeszowa. Dar Floriana Śmieji dla Instytutu Filologii Polskiej UR – komunikat) oraz dr Anna Jamrozek-Sowa (Poeci polscy z Kanady na łamach „Frazy” – komunikat). Warto odnotować, że w darze dla Pracowni Badań i Dokumentacji Kultury Literackiej, funkcjonującej w Instytucie Filologii Polskiej UR i zajmującej się m.in. gromadzeniem i badaniem archiwów oraz księgozbiorów pisarskich, profesor Busza ofiarował także kserokopię pierwszego tomu Dziennika swego wuja Wita Tarnawskiego, cenionego krytyka, pisarza i conradysty (Dzienniczek chłopięcy 1904-1905).

A. Busza i M. Rabizo-Birek w Wypożyczalni Muzycznej w Rzeszowie, fot. J. Pasterski

Poza wykładami gościnnymi na uniwersytecie Andrzej Busza swój pobyt w Rzeszowie połączył ze spotkaniami autorskimi, odwiedzinami w redakcji „Frazy”, a także z dodatkowymi podróżami i zwiedzaniem Podkarpacia oraz Lubelszczyzny. I tak 1 października był bohaterem spotkania w Domu Marii i Jerzego Kuncewiczów w Kazimierzu Dolnym, podczas którego promował pierwsze książkowe wydanie swego poematu Kohelet w opracowaniu Beaty Tarnowskiej. Utwór spotkał się z ogromnym zainteresowaniem zarówno młodzieży kazimierskich szkół, jak i wszystkich pozostałych uczestników tej imprezy literackiej, doskonale zorganizowanej przez Wandę Konopińską-Michalak. Wizytę w niezwykle przyjaznych murach „Kuncewiczówki” Andrzej Busza oraz jego żona Wilhelmina przedłużyli jeszcze o zwiedzanie Nałęczowa i Lublina. Motywem przewodnim tego wojażu stało się podążanie literackimi tropami wybitnych pisarzy i poetów: Bolesława Prusa, Stefana Żeromskiego i Józefa Czechowicza.

Drugie spotkanie autorskie, zatytułowane Kraków – Jerozolima – Londyn – Vancouver. Sceny z życia i twórczości Andrzeja Buszy, odbyło się 4 października w Wypożyczalni Muzycznej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rzeszowie. Tym razem poświęcone zostało przybliżeniu rzeszowskim uczniom i studentom biografii i twórczości autora Koheleta jako poety emigracyjnego. Prowadząca tę narrację i zarazem rozmowę Magdalena Rabizo-Birek skoncentrowała uwagę zebranych wokół kolejnych etapów życia Buszy, znaczonych symbolicznie nazwami miast, które odegrały ważną rolę w jego długotrwałej wędrówce. Kontekst literacki tej „podróży” w przeszłość stanowiły natomiast fragmenty cyklu poetyckiego Obrazy z życia Laquedema, a także utwory w języku angielskim. Słuchaczy szczególnie zainteresowały kresowe związki rodzinne poety, którego dziadek ze strony matki, Apolinary Tarnawski, prowadził w Kosowie (niedaleko Kołomyi) znany w okresie międzywojennym Zakład Przyrodoleczniczy. Z tamtego też miejsca sam Busza wyruszył wraz z rodzicami, dziadkiem i wspomnianym już wujem Witem Tarnawskim we wrześniu 1939 roku na swój tułaczy szlak. Jak stwierdził, z tych względów Podkarpacie jest mu emocjonalnie bardzo bliskie jako region sąsiadujący z ziemią rodzinną i w dużej mierze do niej podobny. Prawdziwość tych słów poświadczyło niespodziewanie przypadkowe zdarzenie z Przemyśla, gdy dzień wcześniej podczas zwiedzania miasta odnalazł na starym cmentarzu grób jednego z braci swego dziadka. Fuimus Troes, fuit Ilium.

Podczas tygodniowego pobytu w Rzeszowie Andrzej Busza zdążył jeszcze odwiedzić sanockiego poetę Janusza Szubera, z którym łączą go więzy literackiej i osobistej przyjaźni. Na więcej jednak nie starczyło czasu. Przed powrotem do Kanady czekało poetę jeszcze jubileuszowe spotkanie laureatów Nagrody Fundacji Kościelskich oraz zjazd rodzinny w Warszawie. Ów jesienny tydzień przyniósł wszakże długie rozmowy z przyjaciółmi, czytelnikami, studentami i uczniami. Wielu z nich powierzyło autorowi Znaków wodnych swoje utwory z prośbą o opinię. Zabrakło może godzin na niespieszne spacery, kontemplowanie krajobrazów czy smakowanie jesiennych barw. Pozostanie więc niedosyt, ale i plany na przyszłość. Dla poety zaś pozostanie bogactwo polszczyzny. Nad dalekim Pacyfikiem rzecz najcenniejsza.

Janusz Pasterski