Andrij Lubka w Księgarni Libra w Rzeszowie

Kilka dni przed Rzeszowskimi Targami Książki w Księgarni Libra w Rzeszowie z czytelnikami spotkał się ukraiński pisarz młodego pokolenia, Andrij Lubka (ur. w 1987), którego wiersze i prozę publikowaliśmy na łamach „Frazy” w przekładach Bohdana Zadury i Janusza Radwańskiego. W ostatnich kilku latach nakładem Warsztatów Kultury w Lublinie w serii Wschodni Express ukazały się przekłady jego powieści Karbid (2016) i Twoje spojrzenie, Cio-Cio-San (2020) oraz tom opowiadań Pokój do smutku (2018). Karbid i Pokój do smutku znalazły się w finale Nagrody Europy Środkowej Angelus. Pisarz, który mieszka w Użgorodzie w południowo-zachodniej Ukrainie, opowiedział o życiu i pracy w czasie wojny, o swoim wolontariacie na rzecz ukraińskiej armii, którą ofiarnie zajmuje się, dostarczając na front sprowadzane zza granicy samochody terenowe, pocztę i paczki od rodzin do żołnierzy. Zawiesił działalność literacką, nie potrafi obecnie pisać, uważa że zwłaszcza w pisaniu prozy potrzeba więcej dystansu do zdarzeń. Natomiast opowiadał o rozkwicie poezji, tworzonej spontanicznie, z potrzeby serca przez wielu ludzi, a także o powrocie do organizowaniu wydarzeń artystycznych i literackich na terenie całej Ukrainy. Ludzie spotykają się obecnie w schronach. Nie ukrywał obaw związanych z trudną sytuacją bytową mieszkańców Ukrainy, zwłaszcza miast z infrastrukturą zniszczoną podczas barbarzyńskich, rosyjskich bombardowań. Imają się oni rozmaitych sposobów na przetrwanie zimy – nowoczesnych i pradawnych. Zapytany, czy odczuwa lęk, odpowiedział, że przestał się bać, odkąd wie, że o życiu i śmierci podczas wojny decyduje ślepy traf. W swoich utworach bywał krytyczny wobec Ukrainy i Ukraińców (zwłaszcza długiego utrzymywania się postsowieckich form władzy, rozmiarów korupcji i społecznego marazmu). Obecnie jest zafascynowany zmianami, jakie zaszły w społeczeństwie ukraińskim pod wpływem rosyjskiej agresji – solidarnością, empatią, bujnie rozwijającymi się formami społecznej samoorganizacji. Uważa, że w Ukrainie wykuwa się właśnie społeczeństwo obywatelskie. Do Rzeszowa przyjechał, choć zarzeka się, że zaprzestał wyjazdów na spotkania autorskie do Polski (nie ma u nas kogo przekonywać do walki Ukraińców o wolność), gdyż uważa, że miasto położone tak blisko jego rodzinnego Użgorodu i Ukrainy, jest białą plamą na mapie relacji kulturalnych między Polską i Ukrainą. Nadal częściej się przez Rzeszów przejeżdża, niż do niego przyjeżdża i w nim zatrzymuje, by uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych. Ponadto Andrij Lubka przetłumaczył na język ukraiński pięknie wydaną przez rzeszowskie Wydawnictwo Libra PL a opowiadająca o obecności Łemków w Beskidzie, łemkowskich zwyczajach i tradycjach książkę dla dzieci Marii Strzeleckiej Beskid bez kitu, która ukazała się w Ukrainie pod tytułem Lato w Beskidzie na początku 2022 roku, tuż przed wybuchem wojny, więc jej promocja odbywa się dopiero teraz i to głównie w Polsce, gdzie po wybuchu wojny znalazło się wiele ukraińskich dzieci. Pisarz zapytany o swoje fascynacje muzyczne, przyznał, że w przeciwieństwie do wielu współczesnych pisarzy ukraińskich, którzy są związani z zespołami rockowymi, folkowymi i jazzowymi, fascynuje go opera i do wybuchu wojny często bywał na przedstawieniach operowych w nieodległej od Użgorodu Słowacji – stąd imię głównej bohaterki opery Pucciniego Madame Butterfly pojawia się w tytule jego ostatniej powieści. Ciekawie też podsumował swoje przejście od poezji do prozy: „prozę zaczyna się uprawiać wtedy, gdy przestaje się pisać o sobie a zaczyna interesować otaczającym nas światem”.


16 listopada 2022