FRAZA NR 94 / 2016 – KRONIKA

Korespondencja sztuk, czyli niezwykłe spotkanie w Stawisku, z moją sympatią do „Frazy” w tle

„Fraza” i przyjaciele po spotkaniu.
„Fraza” i przyjaciele po spotkaniu.

Pierwszy raz przyjechałam do Stawiska właśnie na wrześniowe spotkanie z „Frazą”. Wszak okazja była wyjątkowa! Jubileusz 25-lecia pisma, do którego mam ogromny sentyment. Studiowałam filologię polską na Uniwersytecie Rzeszowskim. Studia skończyłam już ponad pięć lat temu, ale nadal czuję się związana z moją Alma Mater, dlatego ucieszyłam się z zaproszenia. Od trzech lat pracuję w Warszawie, bardzo polubiłam to miasto, ciągle je jeszcze poznaję, ale nie przeszkadza mi to w pielęgnowaniu w sobie lokalnego patriotyzmu. Zawsze, kiedy dzieje się coś, co choćby w niewielkim stopniu dotyczy mojego rodzinnego regionu, czuję się wręcz zobowiązana, by je reklamować. O to też bez wątpienia chodzi „Frazie” – łączyć to, co odległe, światowe, nieznane albo egzotyczne ze sferą bliską, znaną, oswojoną, wszystkim tym, co mieści w sobie słowo „regionalizm”. Z jednej strony chcemy poszerzać horyzonty, odkrywać nowe literackie lądy, z drugiej nie potrafimy zapomnieć o tym, co pięknie kwitnie w naszym ogródku.

25 róż na 25-lecie „Frazy”.
25 róż na 25-lecie „Frazy”.

„Frazy” z Rzeszowa nikomu reklamować nie trzeba. Wystarczy spojrzeć na pismo i osoby je tworzące. Jest dziełem osób z pasją, talentem, o ogromnym sercu. Miło słuchać ich wspomnień z czasów, gdy jako młodzi, dwudziestokilkuletni absolwenci i pracownicy rzeszowskiej polonistyki założyli na początku lat dziewięćdziesiątych pismo, które określało i spajało ich literackie oraz artystyczne zainteresowania i poszukiwania. Łączyło ich i nadal łączy, nie tylko zamiłowanie do literatury, ale także przyjaźń. Dlatego tak miło wspominam ubiegłoroczne (w kwietniu 2015 r.) spotkanie z redakcją „Frazy” w Muzeum Literatury na warszawskim rynku, zatytułowane „Fraza w Warszawie, Warszawa we Frazie” podczas którego zaprezentowano filmowy, osobisty i wzruszający reportaż o początkach wspólnego, pełnego zapału działania.

 Od lewej – Zenon Ożóg, Magdalena Rabizo-Birek, Krystyna Walc, Jan Wolski.
Od lewej – Zenon Ożóg, Magdalena Rabizo-Birek, Krystyna Walc, Jan Wolski.
Pierwszy od prawej – Mariusz Olbromski, dyrektor Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.
Pierwszy od prawej – Mariusz Olbromski, dyrektor Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.

Kwartalnik istnieje już 25 lat i ma się dobrze, co nie wszystkim pismom tego typu się udało. Redaktorzy podczas spotkania w Stawisku opowiadali, że różnie w ich historii bywało, wiele razy pojawiały się trudności, zwłaszcza brak środków finansowych, ale – jak dotąd – wszystko się dobrze kończyło. Profesor Magdalena Rabizo-Birek, redaktor naczelna „Frazy”, przybliżyła zebranym dzieje pisma i krotko je scharakteryzowała. Nigdy nie było ono przeznaczony dla masowego odbiorcy. Od dziesięciu lat, gdy istnieje internetowa strona pisma, redaktorzy obliczyli, że w piśmie swoje teksty i prace plastyczne ogłosiło 730 osób, ale – dodała redaktor naczelna – gdyby policzyć wszystkich autorów od początku istnienia pisma, było ich co najmniej drugi raz tyle. Tyle różnych opowieści, utworów, punktów widzenia na literaturę, sztukę i kulturę… Na łamach „Frazy” debiutowało wielu ważnych dziś twórców, pojawiały się literackie znakomitości z Polski i świata. Niektórzy autorzy publikowali tylko raz, inni zagościli na stale na łamach pisma lub regularnie się w nim pojawiają z nowymi propozycjami.

Moja „kilkuepizodyczna” przygoda z kwartalnikiem „Fraza” rozpoczęła się od przygotowania i publikacji rozmowy z Ernestem Bryllem. Pisałam pracę magisterską o jego wierszach, na ostatnim roku studiów wysłałam do niego maila z kilkoma nieśmiałymi pytaniami. Poeta zaprosił mnie do siebie do domu, pojechałam do Warszawy, nagraliśmy rozmowę i tak narodziła się moja, trwająca do dziś, przyjaźń z rodziną Bryllów. Zachęcam wszystkich do nawiązania kontaktu ze swoimi literackimi mistrzami. To ludzie wyjątkowi. Im bardziej zasłużeni, tym skromniejsi i bliscy tym, którzy poszukują literackich wzorców. Pisałam też do „Frazy” o poetach z mojego krośnieńskiego regionu – Janie Tuliku i Janie Belciku oraz o sztuce mego kuzyna Grzegorza Tomkowicza. „Fraza” taka właśnie jest. Otwarta dla tych, którzy chcą podzielić się z innymi swoim spojrzeniem na osoby, sprawy i problemy bliskie ich wrażliwości i duszy oraz temu, co podpowiada im imperatyw pisania.

Powróćmy jednak do Stawiska.

… i obraz Jakuba Cwieczkowskiego
… i obraz Jakuba Cwieczkowskiego
Okolicznościowy rysunek obecnego na spotkaniu Franciszka Maśluszczaka w Księdze Gości Muzeum w Stawisku.
Okolicznościowy rysunek obecnego na spotkaniu Franciszka Maśluszczaka w Księdze Gości Muzeum w Stawisku.
… i jego autor.
… i jego autor.

Na spotkanie przybyli nie tylko goście z Warszawy i jej okolic, a także z Sieradza i Skierniewic. Artyści, malarze, pisarze, ludzie kultury i sztuki, autorzy i sympatycy „Frazy” (m.in. Franciszek Maśluszczak z żoną Barbarą, Dariusz Bugalski, Leszek Engelking z małżonką, Edward E. Ipnarski z żoną, Anna Jaworska, Agnieszka Jarzębowska, Marek Królikowski, Jagoda Michalak, Piotr Strzałkowski, Henryk Waniek, Jacek Antoni Zieliński). Atmosfera była wręcz rodzinna. Dyrektor Muzeum, Mariusz Olbromski, także pochodzący z Podkarpacia, co było dla mnie niezwykle miłym odkryciem, ciepło i serdecznie powitał gości.

Jubileuszowi „Frazy” towarzyszyła promocja wydanej w 2016 roku pod jej patronatem powieści Babeliada Krystyny Lenkowskiej – rzeszowskiej poetki, tłumaczki i animatorki kultury, z wykształcenia anglistki. Przewodniczką po książce była Krystyna Rodowska, znakomita poetka, krytyk, wybitna tłumaczka literatury francuskiej i hispanojęzycznej, urodzona we Lwowie, od wielu lat mieszkająca w Warszawie, ale o korzeniach rzeszowskich (w tym mieście zamieszkała po wojnie jej rodzina, tam ukończyła szkolę podstawową i średnią).

Towarzysząca spotkaniu promocja powieści Krystyny Lenkowskiej Babeliada. Od lewej: Krystyna Lenkowska, Krystyna Rodowska, Magdalena Rabizo-Birek.
Towarzysząca spotkaniu promocja powieści Krystyny Lenkowskiej Babeliada. Od lewej: Krystyna Lenkowska, Krystyna Rodowska, Magdalena Rabizo-Birek.

Niezwykle cenny był dialog dwóch Krystyn. Pani Rodowska zwróciła uwagę na wielowymiarowość książki swej imienniczki. Zapamiętałam iście poetycką obsesję jej głównej bohaterki, Babel, na punkcie ślubów. Trzy strony książki zajmują słowa przysięgi małżeńskiej, przytoczone w różnych językach. Ciekawy jest motyw przemijania, który symbolizuje futerał na instrument muzyczny, kojarzący się bohaterce z trumną. Już po lekturze kilkunastu stron powieści orientujemy się, że autorka jest erudytką, lubi podróże i wplata w narrację ciekawe spostrzeżenia na temat odwiedzanych, niezwykle uważnie obserwowanych miejsc. Wiele jest w debiucie prozatorskim Krystyny Lenkowskiej złotych myśli i zdań, które można wpisać sobie do sztambucha: „Każdy człowiek ma swojego »przychodzącego nie w porę«. Babel miała Homera”; albo takie oto, poetyckie porównanie: „Maks strząsa z siebie ten obraz bardzo delikatnie, jakby odganiał rzadkiego motyla, modraszka telejusa, co przysiadł mu na brwi i niebieską mgiełką przesłania świat”.

Uczestnicy spotkania mogli wysłuchać fragmentów Babeliady w pięknych wnętrzach Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku. Symonides powiedział, że „poezja to mówiące malarstwo, a malarstwo – milcząca poezja”. Projektantem okładek i ilustratorem większości książek poetyckich Krystyny Lenkowskiej jest Franciszek Maśluszczak, który był z żoną Barbarą obecny na spotkaniu (poznałam go niedawno w domu Małgorzaty i Ernesta Bryllów, okazało się po raz kolejny, jak mały jest świat). Tym razem autorem projektu okładki Babeliady (pochwalonego przez pana Franciszka) był związany z „Frazą” od początku jej istnienia, pomysłodawca znaku graficznego pisma, malarz, rysownik, scenograf, profesor na Wydziale Sztuki UR, Marek Pokrywka.

Wspólne zdjęcie na zakończenie spotkania (na fotografii m.in. Anna Jaworska, Jadwiga Kielar, Państwo Maśluszczakowie, Piotr Strzałkowski i Marcin Królikowski). (Fotografie: Waldemar i Szymon Lenkowscy)
Wspólne zdjęcie na zakończenie spotkania (na fotografii m.in. Anna Jaworska, Jadwiga Kielar, Państwo Maśluszczakowie, Piotr Strzałkowski i Marcin Królikowski). (Fotografie: Waldemar i Szymon Lenkowscy)

W Stawisku bywali wybitni artyści, literaci, filmowcy, malarze, kompozytorzy, ludzie nauki, by wymienić: Stanisława Dygata, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Artura Rubinsteina, Witolda Lutosławskiego, poległych w czasie wojny młodych poetów… Chapeaus bas przed włodarzami tej placówki, że pielęgnują te tradycje, organizują ciekawe wydarzenia artystyczne, zapraszają w to miejsce ludzi literatury i sztuki z całej Polski i różnych zakątków świata. Spełniają w ten sposób ostatnią wolę Jarosława Iwaszkiewicza, by po jego śmierci, dom był nadal otwarty dla ludzi kultury. Stawisko leży niedaleko Warszawy. Kolejką to 40, 50 minut. Polecam uwadze wszystkich turystów to piękne miejsce na skraju urokliwej Podkowy Leśnej – miasta-ogrodu, zaś obowiązkowo powinni je odwiedzić poloniści, miłośnicy literatury i sztuki.

W jednym z opowiadań Iwaszkiewicz napisał, że znaleziona przypadkiem we wrześniu poziomka smakuje inaczej niż ta czerwcowa. Wyobrażałam sobie podczas pobytu w Stawisku, jak alejką parku otaczającego willę spaceruje wielki pisarz i cieszy się z widoku tylu gości. A wczesna jesień dała frazowemu spotkaniu wyjątkowe tło z liści złotych, czerwonych i pomarańczowych.

Spotkanie miało także część muzyczną. Jedna z uczestniczek spotkania podsumowującego wydarzenia kresowego festiwalu współorganizowanego przez Mariusza Olbromskiego wykonała kilka utworów Chopina. Mąż Krystyny Lenkowskiej, Waldemar, zaśpiewał, akompaniując sobie na gitarze i harmonijce, własne piosenki do wierszy żony oraz żartobliwego „tryptyku erotycznego” Stanisława Dłuskiego – rzeszowskiego poety, współtwórcy „Frazy” i drugiego z jej redaktorów naczelnych (pierwszym był Andrzej Salnikow). Na zakończenie spotkania odbył się wernisaż dzieł malarskich powstałych podczas pleneru malarskiego w muzeum. Jedno z nich, przedstawiające fronton Muzeum, dostali w prezencie redaktorzy „Frazy” wraz z honorującym jubileusz olśniewającym bukietem dwudziestu pięciu białych róż.

Spotkania uświetnili swoją muzyką: Maria Baka…
Spotkania uświetnili swoją muzyką: Maria Baka…
… i Waldemar Lenkowski
… i Waldemar Lenkowski

Muzyka, malarstwo, poezja. Synestezja zmysłów… Wszystkie muzy odwiedziły Stawisko. Dziękuję za to wyjątkowe spotkanie i czekam na kolejne. Z okazji jubileuszu 25-lecia „Frazy” przesyłam pozdrowienia wszystkim redaktorom pisma i członkom Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego „Fraza”, życząc im „długiego trwania” w polskiej kulturze.

Na zakończenie przytoczę jeszcze jedną z wypowiedzi Jarosława Iwaszkiewicza: „Kocham książkę dlatego, że wprowadza mnie w mój własny świat, że odkrywa we mnie bogactwa, których nie przeczuwałem” (cytuję za książką Barbary Bieńkowskiej Z rożnych epok. Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, 1992, s. 179). A pisma artystyczno-literackie, mam nadzieję, będą istnieć dopóty, dopóki ludzie będą pisać książki i tworzyć dzieła sztuki. Czyli zawsze. Tak myślę.

Jadwiga Kielar