FRAZA NR 75-76 / 2012 – KRONIKA

Adam Bienias

„KAŻDY PRZECIEŻ POCZĄTEK TO TYLKO CIĄG DALSZY…”.
Wspomnienie o Wisławie Szymborskiej

We wspomnieniu o Wisławie Szymborskiej najważniejsze będzie pierwsze zdanie. Parafrazując słowa poetki z odczytu noblowskiego Poeta i świat – mam je już za sobą. Podobnie jak wówczas Szymborska, tak teraz ja obawiam się każdej kolejnej, popełnianej tu frazy, gdyż mam wrażenie, że przez ostatnie lata, a także w ciągu kilku tygodni od śmierci poetki, o niej samej i o jej twórczości zostało powiedziane prawie wszystko. Z jednej strony chciałbym przywołać ważne dla mnie przesłania, płynące z jej wierszy, ciekawe anegdoty z jej „znośnego” życia, lecz patrząc dziś na koniec i początek tej wspaniałej poezji, w znacznej części opieram mój tekst na słowach: „nie wiem”, które Szymborska tak bardzo ceniła. We wspomnianym odczycie tak je opisywała:

Małe, ale mocno uskrzydlone. Rozszerzające nam życie na obszary, które mieszczą się w nas samych i obszary, w których zawieszona jest nasza nikła Ziemia. […] Poeta również, jeśli jest prawdziwym poetą, musi ciągle powtarzać sobie „nie wiem”. Każdym utworem próbuje na to odpowiedzieć, ale kiedy tylko postawi kropkę, już ogarnia go wahanie, już zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest to odpowiedź tymczasowa i absolutnie niewystarczająca. Więc próbuje jeszcze raz i jeszcze raz, a potem te kolejne dowody jego niezadowolenia z siebie historycy literatury zepną wielkim spinaczem i nazywać będą „dorobkiem”.

Poetka niechętnie udzielała wywiadów, nie lubiła publicznych występów ani opowiadania o swoim prywatnym życiu. „Wylewna” okazywała się jedynie na papierze – tam dzieliła się z czytelnikami swoimi przemyśleniami o świecie i miejscu, jakie zajmuje w nim człowiek. Stale powtarzając „nie wiem”, starała się dostrzegać piękno, ale i zawiłość naszego świata. Próbowała także odgadnąć zagadkę poezji, jak w słynnym wierszu Niektórzy lubią poezję, gdzie napisała:

Poezję –
tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego
jak zbawiennej poręczy.

Moje jedyne spotkanie z Wisławą Szymborską miało miejsce 20 maja 2011 r. w Krakowie. Wtedy to na ulicy Długiej w Sali Mehofferowskiej Wydawnictwa Literackiego odbywała się promocja tomu poetyckiego Pogłos Ewy Lipskiej. Dziś, z perspektywy czasu wiem, że potraktowałem Wisławę Szymborską jak prawdziwą celebrytkę (moje pierwsze „przepraszam”). Pisząc ten tekst, uświadomiłem sobie, że Poetka nie zignorowała podekscytowanego wydarzeniem młodego człowieka. Na moje infantylne pytanie o istotę szczęścia, odpowiedziała tylko tak znaczącym uśmiechem, uściśnięciem dłoni i charakterystycznym dla niej: „…oj, nie wiem”. Nie zignorowała także pogniecionych kartek z moimi wierszykami, które jej podarowałem (moje drugie „przepraszam”). A wierszyki, mimo że straszne, wzbudziły jej zainteresowanie, bo zapytała: „skąd ma wiedzieć, jak się nazywam?”. Kiedy powiedziałem, że wszystko jest tam napisane, dodała, że „spędzi ze mną najbliższy wieczór”. A że mam w zwyczaju „zmuszać” znanych i cenionych przeze mnie osób do wspólnej fotografii, godnie zniosła pozowanie do zdjęcia (moje trzecie „przepraszam”). Kiedy nieśmiało objąłem jej drobną postać, zaśmiała się jak młoda dziewczyna i dodała, że jest w takim wieku, kiedy zdjęcia już tylko się ogląda. Kiedy podziękowałem i odpowiedziałem, że naprawdę już znikam, dodała tylko: „No!” z ironicznym uśmiechem i ulgą z pozbycia się młodego natręta, który już wtedy miał świadomość, że ten „dzień się nie powtórzy”. Po cichu marzyłem jednak, że któregoś dnia na Brackiej spotkam jeszcze raz panią Wisławę. Zdradzi mi, że nie wróży mi kariery poety, ale chętnie zapali ze mną papierosa.

Toteż w symboliczny sposób odczytałem incydent, który wydarzył się podczas pogrzebu poetki 9 lutego 2012 r. na Cmentarzu Rakowickim. W zgromadzonym tam tłumie można było usłyszeć frazy jakby wyrwane z jej wiersza Pogrzeb: „Rozpakuj te kwiatki”, „Masz parasol?”, „Poznajesz tego z TVN-u?”, „Idziemy już?”. Sekretarz Noblistki – Michał Rusinek w pięknym przemówieniu stwierdził, że patrząc na to wszystko Poetka „z iskrą w oku sparafrazowałaby tak często cytowany ostatnio wiersz (Pogrzeb (II) i powiedziała – No, ksiądz istny Seweryn (odwołując się do osoby prowadzącego ceremonię aktora Andrzeja Seweryna)”. Adam Zagajewski podkreślił, że autorka „miała prawdziwy dar pisania. Zarówno dla samotnych, jak i zakochanych – szczęśliwie czy nieszczęśliwie. Pisała też dla całych zbiorowości. Dla, jak to mówią Grecy – polis. I tą swoją poezją towarzyszyła polskiej zbiorowości przez kilkadziesiąt lat”. Wszelkie komentarze przybyłych tu z ciekawości ulicznych obserwatorów, prześcigających się między sobą fotografów i operatorów kamer, uciszyła na szczęście muzyka Elli Fitzgerald, której Szymborska poświęciła wiersz Ella w niebie z wydanego w 2009 r. tomu Chwila. Piosenka Black coffee w wykonaniu „czarnej pociechy”, „rozśpiewanej kłody” – jak Poetka opisywała pieśniarkę – to słowa o złym poranku i użalaniu się nad sobą przez całą noc. Padają tam słowa o nikotynie, czarnej kawie i oczekiwaniu na ukochanego. Kiedy sięgnąłem do kieszeni, dostrzegłem, że zniknęły moje papierosy. Uśmiechnąłem się i odebrałem to wydarzenie jako spełnienie się mojego marzenia o wspólnym paleniu papierosów. A może Poetka chciała powiedzieć mi po prostu: „Wystarczy!”.

Zastanawia mnie, który z wierszy Szymborskiej najsilniej przemawiał do kolejnych pokoleń. Cieszy mnie, kiedy po latach na życzenie cioci Barbary odnajduję wiersz Gawęda o miłości ziemi ojczystej, którym jako młoda dziewczyna wygrała konkurs recytatorski. Jeszcze bardziej cieszy mnie, kiedy ten trochę zapomniany wiersz omawiamy na zajęciach z kontekstów literatury XX i XXI w. To właśnie w nim Poetka wzruszająco pisała o swoim stosunku do ojczyzny:

Bez tej miłości można żyć,
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
z dala od zgryzot i pocieszeń
[…]
Ziemio ojczysto, ziemio jasna
Nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić,
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię – i żyć
ale nie można owocować.

A to jest jeden z tych „socrealistycznych” wierszy, których napisanie tak często Szymborskiej wypominano. Czyż jednak z poetą nie jest tak jak z każdym człowiekiem? Także dojrzewa, zadaje pytania, może na nie dawać błędne odpowiedzi. Gdyby Szymborska poprzestała na twórczości sławiącej budowę socjalistycznych miast i tym jednym wierszu, w którym wyraża żal z powodu śmierci Stalina, zasługiwałaby na jednoznacznie negatywną ocenę. Ale tworzyła nadal, zmieniała się i rozwijała.

Przeglądam po raz kolejny wybór jej wierszy i myślę, że młodym ludziom Szymborska będzie się kojarzyła z utworem Nic dwa razy, wykonywanym już przez Łucję Prus i Korę. W każdym jej tomie odnaleźć można poetyckie arcydzieła: „świat umieliśmy kiedyś na wyrywki”, „co treścią jest uśmiechu i podania ręki?” (Pytania zadawane sobie), „w zaplombowanych wagonach jadą krajem imiona” (Jeszcze), „obmyślam świat, wydanie drugie”, „wszędzie jest wyspa Tu” (Przypowieść), „jesteś piękne – mówię życiu” (Allegro ma non troppo), „na dobre, na niedobre i na litość boską” (Portret kobiecy), „nie ma takiego życia, które by choć przez chwilę nie było nieśmiertelne” (O śmierci bez przesady), „nie ma rozpusty gorszej niż myślenie” (Głos w sprawie pornografii), „nie ma pytań pilniejszych od pytań naiwnych” (Schyłek wieku), „ma bystre oczy snajpera i śmiało patrzy w przyszłość” (Nienawiść), „z opisywaniem chmur musiałabym się bardzo spieszyć – już po ułamku chwili przestają być te, a zaczynają być inne” (Chmury), „żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami” (Nieczytanie) oraz „Każdy przecież początek / to tylko ciąg dalszy, / a księga zdarzeń / zawsze otwarta w połowie” (Miłość od pierwszego wejrzenia).

Twórczość Wisławy Szymborskiej wyróżniało ciągłe stawianie sobie pytań. Anna Legeżyńska pisała, że „pytania – zadaje poetka nie komuś, lecz sobie; rozmowę – prowadzi nie z człowiekiem, lecz z kamieniem; pochwałę – wygłasza na cześć snów, a nie osoby; głos – zabiera w kwestii nie obywatelskiej, lecz pornograficznej”. Poetyckie pytania rozpoczynają się już w „socrealistycznym” tomie Pytania zadawane sobie (1954), a kończą zapowiedzianym przez Michała Rusinka tomikiem Wystarczy, który ma się ukazać niedługo w wydawnictwie „a5”. Zakończą się jednak tylko w planie jej twórczej biografii zamkniętej śmiercią, wszak – jak Horacy i Kochanowski – Wisława Szymborska stworzyła ze słów niezniszczalny poetycki pomnik, który poznawać będą kolejne pokolenia czytelników.

Wśród nowych wierszy w tomie Wystarczy będzie także, opublikowany w czwartek 2 lutego 2012 r. w „Gazecie Wyborczej”, utwór Do własnego wiersza. Poetka wylicza w nim cztery możliwe formy istnienia („wyjścia”) swojego wiersza. I tak – mogą one być: uważnie przeczytane, komentowane i zapamiętane. Druga możliwość – tylko przeczytane, trzecia – po lekturze wylądować w koszu. W ostatniej zwrotce Szymborska zaznacza jednak: „Masz jeszcze czwarte wyjście do wykorzystania / znikniesz nienapisany/ z zadowoleniem mrucząc coś do siebie”. I tak się stanie – niektóre jej notatki do nowych wierszy na zawsze pozostaną notatkami, ponieważ potrafiła je odczytać tylko ona.

Zacząłem od przypomnienia najsłynniejszych słów Wisławy Szymbrskiej – „nie wiem”. Zakończę fragmentem napisanego niegdyś przeze mnie wierszyka, parafrazującego jej najsławniejszy liryk, i jej dedykowanego, Polak w pustym Krakowie, który nabrał po śmierci Poetki nabrał nowych znaczeń:

Powrót –
Ktoś tutaj był i jest
Bo co ma począć Wisła –
– wobec przyszłości i ciszy
i wzniosłej strony czegoś
Co wciąż nieodgadnione.

Moje czwarte „przepraszam” dotyczy kompozycji tego wspomnienia o Wisławie Szymborskiej, która „wiele” zawdzięcza jej odczytowi noblowskiemu Poeta i świat.

Adam Bienias