Piotr Matywiecki
***
Namalował szklistą martwą naturę
z kieliszkami całymi i stłuczonymi,
w koszu razem z miedzianymi naczyniami.
Ale nie był mistrzem przezroczystości,
po to mu było szkło, żeby nie patrzeć przez nie,
chciał je mieć zobaczone od zewnątrz
jak spoisty metal. Był malarzem.
CÉZANNE
Wzrok jest zmęczony,
już tak długo widzę.
Bez sekundy ulgi,
bez oddali.
Ale mam wzrok myślenia:
ulga jest,
bo jej nie zauważam,
tylko przemyśliwuję.
Górę zatrzymuje niebo,
jabłko otacza skórka barw.
W formach
niewidzialny odpoczynek.
Jaka góra? – Góra.
Jakie jabłko? – Jabłko.
Odpoczywają niewidomo w sobie,
same się widzą.
A ja? – Jestem zmęczonym wzrokiem,
równinną górą
zielonożółtoróżowym jabłkiem
bezbarwnego ja.
KIEDY NIEBO
Kiedy mówisz do siebie,
przysłowie nieba
zabrania mówić cokolwiek nowego,
jest chmurą dawnych głosek i dni.
To niebo
niepodobne do mądrego słowa.
Kiedy zamykasz oczy,
urywek nieba
z przyzwyczajenia
odtwarza sobie niebo snem.
To niebo
niepodobne do słowa przebudzenie.
Kiedy myślisz,
dzielisz niebo na słowa
ale myśl myśli się cała
niebem. To niebo
niepodobne do słowa słowo.
Kiedy czytasz powieść o niebie,
najważniejszego rozdziału
nie ma na początku, w środku, ani na końcu,
nie daje się zrozumieć ani zapamiętać.
To niebo
niepodobne do słowa sens.
Kiedy wiesz na pewno,
że nieba-nie-ma,
zapadłe e a e a
jest werblem samogłosek na cmentarzu.
To niebo
niepodobne do słowa sprzed słów.
Zamykasz okno, otwierasz,
bo za oknem jest niebo.
Bez słowa.
TAK BYŁO
Mam nawyk, że codziennie wczesnym rankiem
zapisuję niebo czyste albo zachmurzone.
Dzisiaj zapisałem, że pochmurno.
Ale kiedy ukazało się
spóźnione słońce (bo jest grudzień)
wyjaśniła się pomyłka i nastała
pełna jasność.
Staranną czernią zamazałem wcześniejszy zapis
i dałem nowy.
Czerń pozostała.
***
Rok po roku jeździłem na wakacje
do gospodarstwa w Beskidach,
do łąk na pochylonych polach,
do zagłębia widoku.
Nie pamiętam studni,
wędrowała po zboczu,
szukała wody,
znalazła w powietrzu do źródlanego nieba,
przebiła się do niepamięci,
zagłębiona.
DEDYKACJA
Poeci pisywali przed wierszem: „Do…”
Nowsi wolą formę „Dla…”
Jedni i drudzy większość wierszy nie dedykując
dedykowali samemu sobie.
Tylko najlepsi wiedzieli,
że wszystkie wiersze, także bez dedykacji,
są darowane każdemu-i-nikomu.